Shawn Edwards

Shawn Edwards w swojej 42-letniej ciężarówce.
Źródło: Ⓒ Agnieszka Czarnecka-Wiącek 2022. Wszelkie prawa zastrzeżone.

— Wszystko tutaj wokół jest po prostu czystą naturą. Najbliższa wioska, Truchas, znajduje się co najmniej 5 km stąd. I jeszcze trzeba mieć dobry samochód terenowy, żeby się do niej dostać twarda nawierzchnia zaczyna się dopiero w wiosce. Skąd wziął się tutaj Twój dom, w szczerym polu?
— Został zbudowany przez dwóch hipisów w latach 60-tych. Nazywali się… z tego, co pamiętam jego nazwisko było chyba Richardson, a drugi Peterson.
— Skąd wzięli się tutaj hipisi w latach 60? Czy to miejsce z jakiegoś powodu było popularne wtedy wśród hipisów?  
— Dokładnie tak. Truchas było bardzo popularne wśród hippisów, którzy wierzyli w nagość, narkotyki i całą hipisowską scenę. A to było dość kontrowersyjne dla mieszkańców tej zwykłej, przeciętnej miejscowości. To było zderzenie kultur.
— Uwielbiam ten różowy autobus stojący na zewnątrz, który służy jako magazyn. Lubię go fotografować, bo wygląda właśnie tak bardzo hippisowsko – jest ozdobiony kośćmi zwierząt i innymi znalezionymi skarbami. Skąd się tutaj wziął?
— Dom, w którym mieszkałem wcześniej, z Julie Taggert, kupiliśmy od Lisy i Toma Law, którzy byli jednymi z założycieli Woodstock. Kiedy z kolei my sprzedaliśmy tę nieruchomość, przeniosłem ten autobus tutaj, ponieważ nowi właściciele nie chcieli go na swoim terenie. Moim marzeniem jest zrobienie z niego pensjonatu, ale teraz służy jako magazyn.

Lisa Low: Janis Joplin i Tommy Masters. Truchas, Nowy Meksyk. 1969.
Dzięki uprzejmości National Museum of American History


— Lisa i Tom Law mieszkali tutaj?
— Tak. Tworzyli też w swoim miejscu coś w rodzaju odwyku. Ich posiadłość i dom były tak naprawdę przeznaczone na regenerację dla wszystkich gwiazd rocka, którzy przesadzali z narkotykami. Bywali tam Jimi Hendrix i Bob Dylan, bywała też Janice Joplin. Kiedyś też przyszła po pomoc, była w ciężkim stanie i potrzebowała miejsca na odwyk, żeby się ogarnąć, ale niestety wtedy Law powiedzieli: wybacz, ale teraz mamy rodzinę, którą staramy się wychować. Myślę, że to były trzy córki. Powiedzieli tylko, że teraz musimy poświęcić więcej czasu rodzinie i niestety odmówili Janice Joplin. Tydzień później przedawkowała i zmarła. To akurat bardzo smutna historia.

— Myślisz, że jeździła tym autobusem? 
— Jestem pewien, że tak. Wszyscy to robili. Henry Romero, jeden z najstarszych miejscowych z Truchas, mówił, że

gdy sunęli tym autobusem ulicą, kłęby marihuany buchały przez okna. To był szalony czas. Starzy Hiszpanie, którzy nawadniali swoją ziemię, patrzyli na mijające ich wehikuły pełne tych nagich hippisów.

Mężczyźni oczywiście uwielbiali nagość tych młodych, pięknych hippisek, ale to było też olbrzymie zderzenie kultur.
— Jak znalazłeś ten dom, w którym teraz mieszkasz, w którym teraz siedzimy i rozmawiamy?
— Trenowałem wtedy w górach do maratonu i często przebiegałem obok tego miejsca. Zawsze odwiedzałem je podczas sezonowych treningów lub zimą, gdy jeździłam na nartach biegowych. Zaglądałem tutaj i widziałem, że ten dom jest opuszczony. To było jedno wielkie jezioro, do którego przychodziły dzikie krowy, żeby się napoić. Zawsze na to patrzyłem i było mi żal tego miejsca, dostrzegałem jego potencjał i piękno.
— Potencjał czego?
— Po prostu widziałem, że to miejsce w sobie ma olbrzymi potencjał piękna, które można zrealizować. Że po prostu potrzebuje tylko miłości i uwagi.
— Czy potencjał tego miejsca był tak duży, czy twój głód miłości?
— To dobre pytanie. To i to.
— Jak definiujesz piękno?
— Piękno w człowieku czy rzeczy materialnej?
— Które z nich jest dla Ciebie ważniejsze?

— Piękno w człowieku. Wewnętrzne światło miłości, które emituje, aby dać je światu. Światło nie dla siebie, ale dla innych, dla polepszenia świata. Tym jest dla mnie piękno.

— I taką wartość widziałeś w tym domu?
— Cóż, to trochę co innego, ale tak, to miejsce miało swoje źródło mocy. Było pełne miłości i dobrej energii. Ale było porzucone i osamotnione. Wydawało mi się, że chciało dzielić się swoją mocą, a ja chciałem ją wziąć i oddać mu te energię. Chciałem się odwdzięczyć.

Round House przed remontem, styczeń 2016.
Źródło: Ⓒ Shawn Edwards 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone.

— Dom jest piękny i magiczny. Włożyłeś mnóstwo pracy w stworzenie tego miejsca. Czy zawsze nosiłeś w sobie tę potrzebę odwdzięczania, oddawania energii?
— Pociągają mnie rzeczy i ludzie, którzy potrzebują miłości i uwagi. Osoby, które są uszkodzone, albo potrzebują przewodnictwa lub miłości. Oczywiście nie w każdym przypadku, ale na pewno dotyczy to większości rzeczy materialnych. Mój ostatni dom z Julie [przyp. aut. – dom kupiony od Toma Law’a] powinien zostać zburzony, ale my z Julie odbudowaliśmy jego ściany i przywróciliśmy go do życia. Na tym polega moja pasja do ludzi – dawać i tchnąć w nich życie. Życie, którego nie mają, albo nie widzą jego potencjału.


— Czy zawsze byłeś taką osobą?
— No cóż, przeszkoliłem się w dzieciństwie, bo miałem trudną przeszłość. Byłem maltretowany i musiałem przejść poważny proces, aby się uleczyć się od środka. Dzięki temu odzyskałem życie i nauczyłem się dawać go innym ludziom.
— Masz dużą świadomość tego procesu.
— Tak, bardzo. Jestem profesjonalistą. Ból, agonia, najgłębsze, najciemniejsze miejsca, a jednak znalazłem z tego wyjście.
— Jak te doświadczenia wpływają obecnie na twoje życie?
— Chciałbym móc powiedzieć, że mi służą, ale właściwe to wiecznie mnie prześladują, przeżuwają od środka. Ale czyniąc to, wnoszą więcej zdolności współczucia i miłości do ludzkości.

Chociaż czasami nienawidzę ludzkości, otwiera mi to oczy na ból i smutek innych ludzi. Ten świat jest popieprzony. Potrzebujemy współczucia. Moje cierpienia nauczyły mnie być bardziej współczującym i kochającym w stosunku do innych ludzi.

— Czy to zaczęło się od doświadczeń z dzieciństwa?
— Tak, zdecydowanie. Ale potem, po moim trzecim urazie mózgu, zaczęło odgrywać większą rolę.
— Ile miałeś urazów mózgu?
— Trzy. Pierwszy był w wieku pięciu lat z rąk mojej mamy. Drugi to poważny wypadek samochodowy w wieku 16 lat, a trzeci przez jazdę na byku w wieku 37 lat.
— Jak długo byłeś jeźdźcem byków?
— Jedenaście lat.

Shawn Edwards dosiadający Salomona (imię byka) w Truth of Consequences,
New Mexico Rodeo Association, Nowy Meksyk 1996.

— Dlaczego zacząłeś jeździć na bykach? To jeden z najbardziej ekstremalnych i niebezpiecznych sportów na świecie. A ty przecież miałeś już za sobą dwa urazy mózgu. Więc co skłoniło cię do podjęcia tej decyzji?
— Adrenalina. Byłem uzależniony od adrenaliny w bardzo młodym wieku przez nadużycia ze strony mojej matki. Zawsze polowałem na czynności, które narażały moje życie na niebezpieczeństwo. Wszystko po to, aby poczuć przypływ adrenaliny, którą wcześniej dostawałem od mojej matki. Jazda na rowerze tak szybko, jak tylko mogłem, skok z najwyższego klifu, jaki udało mi się znaleźć, zjazd na nartach po najtrudniejszych zboczach, jakie udało mi się znaleźć i najszybciej, jak mogłem. Jazda samochodem na oślep, kiedy byłem młody. Aż w końcu odkryłem jazdę na bykach i to było to – gigantyczna fala adrenaliny w porównaniu z całą resztą.
— Czy coś takiego można polubić?
— Jezu, kochałem to. To było jedenaście najlepszych lat mojego życia. 
— Tęsknisz za tym teraz?
— Po wypadku i urazie mózgu jedyne, o czym mogłem myśleć, to jak wsiąść z powrotem na byka. Tylko o tym myślałem przez te wszystkie lata.
— Co sprawia, że ​​jesteś dobrym jeźdźcem byków?
— Brak strachu.
— Czy to możliwe, żeby nie czuć strachu?
— Dla mnie tak. Po prostu nie myślisz o strachu. Jedyne o czym myślisz, to aby dosiąść tego byka i ujeżdżać strach. Jeśli się tego boisz, to znaczy, że jesteś w niewłaściwym miejscu, uprawiasz niewłaściwy sport.
— Czy jazda na byku była jedynym obszarem w twoim życiu, w którym byłeś nieustraszony? Czy też rozciągnąłeś to na inne dziedziny swojego życia?
— Tak, zdecydowanie. Na mój zawód, na moją etykę pracy, na moje życie prywatne. Potrafiłem pracować 80 godzin tygodniowo miesiącami, ponieważ to adrenalina przejmowała kontrolę. Nadwyrężałem się bez końca pracując ciężko na ranczo, czy podejmując przesadną aktywności w innych aspektach mojego życia, włączając w to uprawianie miłości.
— Strach jest dziś codziennością. Większość ludzi odczuwa dużo strachu w prostych codziennych czynnościach i spędza większość czasu na unikaniu tego stanu. Niektórzy z nich, oczywiście, niewątpliwie mają powód, by odczuwać głębokie psychiczne napięcia, jednak większość ludzi uzależnia się od tego napięcia i spędza całe życie, próbując uciec od dwóch rzeczy, strachu i bólu, które – nawiasem mówiąc – bardzo często są tworzone przez nich samych.

— No cóż, wierzę, że jeśli się czegoś boisz, to w rzeczywistości przyciągasz to, czego się boisz. Jeśli masz paranoję na punkcie jazdy autostradą, zginiesz lub zostaniesz ranny w wypadku samochodowym. Przyciągasz to, o czym ciągle myślisz i czego się boisz. Wierzę w Źródło. Nasz czas jest nam dany, abyśmy żyli prawdziwą pełnią życia, a nie w umyśle opartym na strachu. Bo wtedy on będzie zawsze napędzał nasz umysł.
— Wiele osób boi się śmierci.

— Kocham śmierć. Czekam na to z niecierpliwością. To będzie moja uczta weselna. Wszystko, co mi się wtedy przydarzy, to, że zrzucę tę powłokę ciała, to ubranie i wejdę w piękną Transformację. Widziałem drugą stronę. Wiem, jak pięknie jest w NDE. Czekam na to z niecierpliwością. Ta myśl jest we mnie każdego dnia.

— Niewiele osób może tak powiedzieć. Doświadczenie śmierci to coś bardzo niezwykłego. 
— Wiem tylko, że to było po prostu piękne, cudowne, spokojne miejsce, do którego chcę wrócić.
— A jednak tam nie zostałeś. Dlaczego?
— To nie był mój czas. Nie byłem gotowy. Nie zakończyłem tego, co mam jeszcze do zrobienia na tej planecie.

— Trudno jest wrócić z miejsca, które jest tak piękne.
— To prawda, ale nie za bardzo miałem wybór.
— Czy masz wrażenie, że to była Twoja decyzja, czy też Coś narzuciło Ci tę wolę?
— Nie miałem wyjścia. Coś mnie pociągnęło z powrotem. Chciałem iść naprzód, do tego pięknego miejsca, ale coś ściągnęło mnie z powrotem na ziemię.
— Co się stało, jak się obudziłeś?
— Nie mam pojęcia. Nie pamiętałem 6 miesięcy swojego życia, nie licząc paru majaczeń i wizji, które miałem. Zapomniałem, jak się chodzi, mówi, jeździ na koniu czy nartach. Dosłownie wszystko zniknęło. Musiałem wszystkiego nauczyć się od nowa.
— Ale teraz jesteś w świetnej formie, fizycznej i psychicznej. Jak to możliwe, że po przebudzeniu z komy byłeś dosłownie warzywem, a teraz sprawiasz wrażenie, jakbyś odzyskał większość zdolności sprzed wypadku? Jak to się dzieje, że ktoś, kto był w śpiączce przez ponad tydzień i stracił wszystkie funkcje ciała i umysłu, odzyskuje to, wstaje z wózka i normalnie żyje?
— Jestem typem Przetrwańca. To wykształciło się jeszcze w dzieciństwie – całe życie musiałem walczyć o przetrwanie, żeby przeżyć. Kiedy lekarz powiedział mi, że nigdy nie będę chodzić i czeka mnie wózek inwalidzki, podziałało to na mnie jak wyzwanie. Pomyślałem, wybacz, ale pokażę Ci, że się mylisz. To był po prostu mój naturalny odruch, wiedziałem, że mogę więcej. Nawet w momentach, kiedy nie chciałem już żyć, cały czas czułem w sobie ten impuls.
— Czyli nauczyłeś się wszystkiego od nowa: chodzić, mówić, stałeś się z powrotem samodzielny. Czy udało Ci się odzyskać wszystkie funkcje?
— Mam etykietę inwalidy. 

Jestem inwalidą. Ale jednocześnie w pewnym sensie w to nie wierzę. Wierzę raczej, że to próba sił, która uczy mnie alternatywnych sposobów funkcjonowania, szukania substytutów.

Oczywiście, że nie jestem normalny. Łatwo się meczę, nie widzę prawej strony w każdym oku, mam ograniczone pole widzenia. To jest trudne. Mam zaburzenia równowagi. Cyfry dają mi w kość nie potrafię liczyć. Pamięć? Zapomnij krótkoterminowa przychodzi mi z trudem. Nie idzie mi najlepiej w przestrzeni społecznej, fatalnie radzę sobie w tłumie. Mieszkam na uboczu, bo uciekłem od przytłaczającego mnie świata i oszalałego społeczeństwa.
— Jednak na tyle dobrze poradziłeś sobie z odzyskaniem sił, że zacząłeś biegać w maratonach górskich. Możesz to wytłumaczyć?
— Wewnętrzny imperatyw do życia.
— To gdzie on jest, ten wewnętrzny imperatyw?
— W mojej duszy i w sercu.
— Ile lat biegałeś?
— Biegałem przez 11 lat w Imogene Pass Run, ponad 17 mil na wysokości 13 000 stóp.
— I w ten sposób znalazłeś swój dom?
— Wszystko się po coś dzieje, no nie?
— Powinnam mieć koszulkę z tym napisem.
— Powinienem mieć tatuaż na czole z tym napisem.

— Czy kobiety są ważne dla mężczyzn?
— Nie mogę mówić w imieniu innych mężczyzn.
— Możesz mówić w swoim imieniu.
— To jest jak dwugłowy wąż. Kobieta w moim życiu jest niezwykle istotna, wnosi życie. Zastanawiam się, dlaczego. Byłem przecież fizycznie i seksualnie nadużywany przez moją matkę, co było koszmarem, piekłem, które wypluło mnie na lewą stronę. A jednak kocham kobiety, chcę ich, adoruję, szanuję, pożądam ich. Myślę, że są o wiele lepsze niż mężczyźni. We wszystkim, w miłości, w wyborach, w zdolności do współodczuwania. Uważam, że powinny rządzić światem. Nie mielibyśmy wtedy chciwości i wojen. Kobiety są o wiele lesze niż ci egomaniacy, mężczyźni.
— Często słyszę o kryzysie męskości. Zetknąłeś się z tym sformułowaniem?
— Nie, co to jest?
— W moim kraju, w Polsce, dużo się o tym mówi. To taka sytuacja, w której kobiety uzyskały w końcu wolność wyboru (niestety to dotyczy tylko wąskiej części świata), niezależność, w tym finansową, a mężczyźni nie potrafią odnaleźć się w nowych rolach. Bardzo często, szczególnie młodsze pokolenie, nie potrafią podejmować inicjatywy i odpowiedzialności w codziennym życiu. Oddają męską energię kobietom i oczekują, aby one opiekowały się nimi. Mnóstwo kobiet skarży się na nieudane randki albo nieudane związki. Mówią, że nie mogą położyć głowy na klatce piersiowej mężczyzn i poczuć się bezpiecznie. Kobiety tęsknią za męskością, to jest bardzo trudne, bo przecie żeńsko-męska dynamika musi opierać się na wzajemnym uzupełnianiu. Zakłócenie tej energii prowadzi do wielu nieporozumień i rozczarowań. W końcu nie chciałyśmy stać się mężczyznami, aby osiągnąć wolność wyboru.
Co jest twoim zdaniem ważne w osiąganiu satysfakcji w związkach?

— Równowaga, komunikacja i pewność siebie oparta na wewnętrznym poczuciu bezpieczeństwa. Równowaga we wszystkim. Równowaga kobiet chcących osiągać sukces i funkcjonować w dzisiejszych czasach wolności, którą zdobyły. Chcą piąć się po szczeblach kariery zawodowej, a jednocześnie ich zegary tykają, więc chcą mieć dom i ciepło rodzinne. Tęsknią za tą męskością, ale jednocześnie są poddawane każdego dnia próbom sił w świecie zawodowym. Mężczyźni muszą to dostrzec, zaakceptować i spróbować odnaleźć balans w stosunku do siły kobiet.
— To chyba wydaje się największym problemem, ponieważ im bardziej kobiety osiągają sukces i budują niezależność, tym bardziej mężczyźni stają się zazdrośni. Istnieje mnóstwo męskiej zazdrości wokół sukcesu kobiet.
— W takim razie to sprowadza się do zaburzenia poczucia pewności siebie. 

Zazdrość to najgorsza rzecz na świecie. Kiedy jesteś pewny siebie i ufasz sobie, będziesz działać dużo lepiej i więcej osiągniesz niż kiedy będziesz obawiał się, że kobieta odbierze ci pozycję. To się nazywa praca zespołowa. Bycie pewnym siebie i szukanie najlepszych celów do osiągnięcia najlepszych rezultatów, czy najlepszego rezultatu dla celu, do którego dążysz. Wszystko sprowadza się do umiejętności stworzenia wewnętrznego poczucia bezpieczeństwa.

— Jak mężczyźni mają budować to poczucie pewności? Co jest kluczowe? Co powiedziałbyś 35 letniemu mężczyźnie, któremu jej brakuje?

Źródło: Ⓒ Tino Jerry Lopez 2022. Wszelkie prawa zastrzeżone.

— Powiedziałbym żyj swoim życiem, znajdź w sobie swoje źródło mocy i zapomnij co sądzą o Tobie inni. Nie przyszedłeś na ten świat, żeby przypodobać się innym, kobietom czy mężczyznom. Przyszedłeś na ten świat, żeby żyć i stać się najlepszą wersją siebie. Pierdolę to, co myślą o mnie inni. Jestem sobą. Jestem Shawn. Żyję w zgodzie ze swoimi zasadami i moralnością. Nie pojawiłem się na tej ziemi, żeby dogadzać innym. Po prostu bądź najlepszą osobą dla siebie, jaka możesz być.
— To powiesz mi w końcu, czego mężczyźni oczekują od kobiet?
— Nie będę zgadywał.
— Ok, to powiedz chociaż czego ty potrzebujesz.
— Potrzebuję partnera w równowadze tego, czego ona chce i czego ja chcę. Potrzebuję namiętności. Potrzebuję szczerości i komunikacji. Potrzebuję pięknego snu, który razem urzeczywistnimy.
— Co kobiety powinny dostawać od mężczyzn?
— Miłość i wsparcie. I znowu – komunikację.
— Jakie wsparcie?
— Wsparcie dla ich potrzeb, dla ich pragnień. Wsparcie dla ich definicji miłości. One wtedy naturalnie oddadzą to budując komunikację i równowagę. 

Źródło: Ⓒ Agnieszka Czarnecka-Wiącek 2022. Wszelkie prawa zastrzeżone.

— Spróbuję jeszcze raz – po prostu powiedz co sądzisz, co kobiety powinny dać mężczyznom? Albo inaczej — czego brakuje mężczyznom ze strony kobiet?
— Ok, to tylko moja opinia, bo przecież nie jestem w czyjejś głowie albo butach, ale myślę, że większość mężczyzn chce zbudować poczucie bezpieczeństwa i nakarmić swoje ego. Mieć posiłek na stole, rodzinę, dzieci i seks. Męskie ego potrzebuje ciągłego podbudowywania.
— Naprawdę???
— Tak sądzę. Może się mylę, ale męskie ego… no wiesz, ja sam jestem mężczyzną – jesteśmy po prostu popierdoleni. Mogę użyć tego słowa?
— Już to zrobiłeś.
— Mężczyźni są zazdrośni, są ego-maniakami, ciągle czegoś chcą. To przecież ego.
— Dlaczego tak bardzo tego potrzebują?
— Dzięki temu czują się silni, ważni, pewni siebie i atrakcyjni.
— Czy jest jakaś alternatywa dla tego mechanizmu? Dokładnie rozumiem dlaczego mężczyźni potrzebują czuć się silni i ważni. Muszą ładować wewnętrzne baterie, aby móc pokonywać każdą przeciwność, która pojawi się na ich drodze. Tego od nich oczekuje społeczeństwo. Rozumiem, że przez to potrzebują mieć stały dostęp do określonego rodzaju energii, żeby te przeszkody być s stanie przezwyciężać. Ale zamiast marnować czas na przedmiotowe używanie innych, aby rozbudować ego, czy nie lepiej jest stworzyć jakąś alternatywę?

— Tak, dokładnie, i tym jest właśnie zbudowanie poczucia bezpieczeństwa w sobie. 
— Ale żeby zbudować wewnętrzne bezpieczeństwo trzeba najpierw wiedzieć kim się w ogóle jest.
— Tak, musisz poznać kim jesteś. I nie możesz stawiać siebie na pierwszym miejscu. Nie możesz być zazdrosny. Nie możesz porównywać się z innymi, w szczególności z innymi mężczyznami.
—  Ale rywalizacja z mężczyznami jest przecież czymś naturalnym, jak sądzę.
— Oczywiście, że tak, mężczyźni chcą zawsze pobić przeciwnika. Do tego dążą.
— Więc może to jest kwestia właściwej dystrybucji energii? Zamiast marnować ją na rywalizowanie z innymi, może warto zainwestować ją w siebie i zobaczyć co można zdziałać na poziomie własnego Ja?
— Dokładnie.

Wszyscy jesteśmy osobnymi bytami, które powinny być dumne z tego kim są i co mogą wnieść do tego świata.

— Bo każdy ma tu coś do załatwienia?
— Cóż, wszyscy mamy coś do przekazania od siebie.
— Co Ty masz do przekazania?
— O rety. Każdego dnia pytam się o to samego siebie. Miałem w życiu tak wiele przewałów: trzy urazy mózgu, znęcanie się fizyczne i seksualne przez moją matkę… Myślę, że chodzi o rozwój, bycie lepszą osobą, która może przezwyciężać swoje wyzwania i dawać innym ludziom.
— To brzmi jak wyższy cel.
— Tak, po prostu wyjść poza własne gówno i poprzez to być jasną ścieżką do uzdrowiania innych ludzi.

Źródło: Ⓒ Agnieszka Czarnecka-Wiącek 2022. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Życie to ciągły wzrost. Przez całe życie mam do czynienia z moim gównem i kiedy myślę, że już minęło, w następnej minucie jest kolejna przeszkoda, z której muszę się wydostać. I to jest właśnie rozwój. I ja chcę tego rozwoju. Chcę wzrastać i być lepszą osobą, dzielić się i dawać innym ludziom, którzy są w czeluściach piekła. Tak, żyję samotnym życiem, nie lubię społeczeństwa i nie lubię ludzi. Są dla mnie przytłaczający to jest przytłaczające dla mojego mózgu. Ale na dłuższą metę kocham ludzi i kocham społeczeństwo. Trudno nawet powiedzieć, że ich kocham, ale chcę pomóc i stawić czoła wyzwaniu. Przez moje udręki nauczyłem się współczucia i miłości, ponieważ nigdy ich nie miałem.

Źródło: Ⓒ Agnieszka Czarnecka-Wiącek 2022. Wszelkie prawa zastrzeżone.

— Na zakończenie zadam Ci chyba najtrudniejsze, ale i najciekawsze pytanie: czym jest dla Ciebie miłość?
— Miłość pomaga ujrzeć niewidzialne. Nieznane. Miłość płynie z serca. Tak wielu ludzi żyje życiem i miłością z własnej głowy. Umysł jest mechanizmem opartym na strachu. Kiedy jesteś w swojej głowie, czujesz strach, zazdrość. Właśnie stąd bierze się zazdrość. Wszystko, co złe i szkodliwe, pochodzi z twojego mózgu, ponieważ umysł opiera się na strachu. Podczas gdy z serce płynie miłość i łatwość.

Wszystko co płynie z serca przychodzi łatwo. To miejsce obfitości Wszystkiego. To piękno. Nie potrafię tego wyjaśnić. Miłość nie jest strachem. Miłość to zaufanie. Miłość to zaangażowanie. Miłość jest przeciwieństwem kontroli. Miłość jest przeciwieństwem zazdrości.

Kiedy kochasz, wszystko zaczyna sie układać. Miłość jest wszystkim, co otacza partnera, z którym się łączysz i z którym chcesz spędzić resztę życia. Miłość to równowaga tworzenia wspólnego snu. Miłość to pasja. Pasja z duszy. Płomień, który zapala się i przetapia w gwiazdy. Miłość jest ścieżką. To może być kamienista ścieżka. Ale wyrastasz z tych trudnych momentów, rozwijasz się, mówisz o problemach, a nie kłócisz się i walczysz. Znajdujesz sposób na ich rozwiązanie i przestrzeń na kompromis.
— Dziękuję.
— Dziękuję.

Truchas, New Mexico, October 2022

Zapisz się do newsletter’a!

Similar Posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *